Mimo że seria gier The Sims ma już ponad 20 lat, wciąż oscyluje wokół niej masa stereotypów, które pozwalają dzielić graczy na kategorie i podgrupy. Powszechnie uważa się bowiem, że w gry z tej serii grają tylko kobiety i dzieci, a realnie nie ma w niej żadnej fabuły, więc nie można zaliczyć jej do prawdziwej gry. Ale czy cokolwiek z tego jest prawdą? I czy takie wartościowanie graczy nie jest przypadkiem szkodliwe?
Simsy to gra dla osób z wyobraźnią
Powiedzmy sobie szczerze, w żadną grę z tej serii nie da się grać, jeśli nie ulegniemy jej urokowi. A to oznacza, że musimy wykazać się kreatywnością i otwartą głową, bo faktycznie rozgrywka bez pomysłu może nas szybko znudzić. Na pewno nie jest to seria dla osób, które chcą zanurzyć się w gotową i często brutalną fabułę, ale podoba się tym, którzy stawiają na ładną grafikę i nieskończoną ilość możliwości. I jak nie trudno się domyśleć, w tej grupie nie ma tylko kobiet i dzieci, choć one sięgają po nie zdecydowanie najczęściej, ale spotkamy się również z mężczyznami, którzy w przerwie od CS GO czy Battlefielda chętnie sięgają po swój własny świat w The Sims.
Czy w The Sims nie ma fabuły?
Faktycznie, twórcy symulatora życia nie narzucają nam żadnej z góry określonej ścieżki. Ale bardzo pasuje to do samej koncepcji gry, gdzie to gracz decyduje, jak potoczą się losy jego wirtualnych postaci. Każda osoba, która przegrała w The Sims więcej, niż do momentu utopienia sima w basenie doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że główną zaletą tej gry jest właśnie brak możliwości przejścia jej w określony sposób. Gra nigdy się nie kończy. Dzięki temu możemy budować najróżniejsze historie i robić cokolwiek chcemy, a gra w żaden sposób nas nie powstrzyma ani nie ukarze. A jeśli ktoś nie ma pomysłu na rozgrywkę, zawsze może skorzystać z gotowych pomysłów z internetu.
Po co ten podział graczy?
Kiedy przeczyta się, co o osobach grających w The Sims piszą niektórzy użytkownicy, można się mocno zdziwić. O ile nie są to słowa przepełnione nienawiścią czy jadem, to często przebija się przez nie niezrozumienie i mocne docinki, zwłaszcza w stronę męskiej części graczy, którzy sięgają po gry z tej serii. The Sims tymczasem to gra jak każda inna, a to, że powszechnie jest kojarzona z produktem przeznaczonym dla kobiet, wynika tylko i wyłącznie z tego, że do dziś tak się o nie mówi w różnych kręgach. Wychodzi więc na to, że tak długo, jak będziemy powtarzać ten stereotyp, tak długo będzie on blisko faktów, bo mężczyźni będą wstydzić się, sięgnąć po tę grę.
Czy takie podejście może być szkodliwe?
Odpowiedź jest dość oczywista: tak i to nie tylko dla graczy, ale też dla samej gry. W momencie, w którym odmawiamy jej tego tytułu tylko dlatego, że osoby z zewnątrz nie rozumieją, co można w niej robić, pokazuje nam, jak społeczność graczy łatwo można zrazić do siebie nawzajem. Do tego młode osoby, zwłaszcza chłopcy, mogą wstydzić się tego, że dana pozycja im się podoba. I o ile niekoniecznie będzie to dotyczyło większości, to taka stygmatyzacja może się pojawić w zamkniętych społecznościach, przez co młodzi chłopcy mogą być wyśmiewani czy wyzywani przez swoich rówieśników, a nawet wśród osób starszych mogą zdarzać się takie sytuacje.