O historii powstania konsoli PlayStation pisałam w zeszłym miesiącu. Jednak historia konsoli, która miała pojawić się zamiast niezwykle popularnej dziś PS jest równie ciekawa. Poznając historię konfliktu pomiędzy firmami Nintendo i Sony, nasuwa się pytanie jak wyglądał by rynek gier wideo gdyby do niego nie doszło?
Konsola, której nie było
SNES-CD roboczo posiadało dwie nazwy: Nintendo Play Station oraz Super Disc. Urządzenie miało być dodatkiem do istniejącej już konsoli Super Nintendo Entertainment System. Dzięki zaangażowaniu Sony, możliwe miało być dodanie obsługi CD-ROM, jako rozszerzenie do obsługiwanych już kartridży.
Osobą odpowiedzialną za rozpoczęcie współpracy, oraz później za powstanie PlayStation był Ken Kutaragi. Co ciekawe, grami zainteresował się dzięki swojej córce, która lubiła spędzać czas grając na Famicomie. Po nawiązaniu współpracy z Nintendo, rozpoczął on również rozmowy z firmą Sony, która w tamtym czasie nie planowała inwestowania w rynek gier wideo.
Pomimo wstępnego braku zainteresowania rozwijaniem działalności, Sony nie porzuciło jednak pomysłu Kutaragiego. Projekt rozszerzenia konsoli Nintendo zainteresował twórcę płyty CD-ROM, Norio Ōgę. Ōga w tym okresie pełnił punkcję dyrektora generalnego Sony Corporation, jego wsparcie było więc ogromnym atutem nowatorskiego projektu.
W 1988 roku Sony w końcu podpisało kontrakt z Nintendo, w ramach którego rozpoczęto prace nad dodatkiem do konsoli Famicom. Z czasem Sony przekonało się do możliwości jakie daje pojawienie się na rynku gier i zapowiedziało powstanie PlayStation. Firma nie spodziewała się jednak, że będzie to ich debiut na rynku.
W czerwcu 1991 roku, podczas największych na świecie targów elektroniki Consumer Electronics Show; dzień po tym jak Sony oficjalnie zapowiedziało powstanie PlayStation, Nintendo zaskoczyło wszystkich zgromadzonych ogłaszając współpracę z firmą Philips. Mieli oni pracować nad projektem właśnie SNES-CD. Decyzja ta nie była wcześniej ustalana z firmą Sony, możemy sobie więc tylko wyobrazić poziom szoku, jaki odczuli zgromadzenie na publiczności deweloperzy.