Producenci gier wycofują się z rosyjskiego rynku

W związku z agresją rosyjską na Ukrainę znaczna ilość zagranicznych firm wycofała swoje oddziały oraz eksport produktów na rynek rosyjski. Chyba wszyscy słyszeli już o histerii wywołanej przez zamknięcie restauracji sieci McDonald czy wycofanie ze sklepów Coca-Coli. Ogromna ilośc sieciówek jak H&M, Zara czy sklepy polskiej spółki LPP czyli Reserved, House i inne również wycofują się z Rosji.

Elektronika i gry wychodzą z Rosji

Wśród firm związanych z technologią niemiecki koncern SAP dostarczający profesjonalne oprogramowanie dla firm zawiesił działalność w Rosji. Oprócz tego firma przekazała milion euro dla fundacji humanitarnej dla Ukrainy, a biura firmy na terenie całej Europy mają wspomóc emigrantów wojennych jako miejsca noclegowe. Także Simens oprócz zawieszenia działalności w kraju agresora przekazał równie dużą dotację na pomoc humanitarną.

Rynek gier również reaguje na wciąż trwającą wojnę na wschodzie Europy. Jednymi z pierwszych firm, które wycofały się z Rosji był CD Projekt oraz Bloober Team. Wcześniej pisałam również o tym jak poszczególni producenci wspierali Ukrainę.

Warto również zwrócić uwagę, że z powodu odłączenia kont rosyjskich od SWIFT wielu graczy nie będzie zwyczajnie mogło dokonywać płatności internetowych. W związku z tym nawet jeśli gry będą dostępne w ich kraju, utrudniona będzie ich sprzedaż chociażby na platformie Steam. Jednak wciąż wiele do powiedzenia mają sami deweloperzy, którzy decydują się na samodzielne odłączenie rosyjskich graczy od swoich produktów.

Jak sankcje odbiją się na rynku gier?

Wśród polskich producentów to CD Projekt ma bardzo wiele do powiedzenia. Ich szybka reakcja na agresję Rosji i wyjście z rynku oraz przekazanie sporej części dochodu dla Ukrainy może zainspirować również innych twórców. Możemy więc z dużą dozą prawdopodobieństwa spodziewać się, że więcej polskich mniejszych firm również wycofa się z tego rynku.

Pytanie jest na ile decyzje te wpłyną na polski rynek gier. Według ekspertów nie ma się czym przejmować. Po pierwsze rubel leci mocno w dół, a dotychczasowy dochód z rynków rosyjskich i białoruskich to niewielki procent. Druga sprawa, że nie ma co się oszukiwać- opuszczenie tych rynków to duży ruch marketingowy. Dla coraz większej ilości ludzi ma znaczenie jak firma reaguje na bieżące sytuacje. Wcześniej głównie widzieliśmy to w przypadku oskarżeń o nierówne traktowanie w amerykańskim gigancie Blizzard. Teraz dużym wyznacznikiem jest właśnie reakcja na wojnę Rosyjsko-Ukraińską.

Ceny gier na rynku Rosyjskim są również znacznie niższe niż te w Europie czy w Ameryce. Wycofanie się więc z tego rynku aby wypromować się na rynku zachodnim może pomóc wyrównać straty. Innym zagrożeniem ze strony graczy rosyjskich może być za to inny problem, metoda bardzo często stosowana przez wkurzonych graczy z Chin.

Review bombing metodą na odgryzienie się?

Jeszcze nie tak dawno chińscy gracze oburzeni na twórców Gwinta postanowili masowo negatywnie oceniać Wiedźmina. W lutym podobny los spotkał również serię The Sims, a to wszystko z powodu postu z okazji Nowego Roku Księżycowego. Co wytrąciło Chińczyków z równowagi? Otóż twórcy gry na grafice poświęconej wydarzeniu przedstawili postaci ubrane w Hanbok- tradycyjne koreańskie stroje narodowe. Chińskiej publiczności się to nie spodobało, twierdząc że święto wyszło od nich i to ich kultura powinna być celebrowana.

Nie trudno wyobrazić sobie więc, że rosyjscy gracze przeprowadzą podobne kampanie zostawiając bezpodstawnie negatywne recenzje pod wycofanymi grami. Jeśli kierujecie się opiniami na Steamie, warto więc przejrzeć je pod kontem review bombingu. Bardzo często bowiem można stwierdzić prawdziwość negatywnej recenzji jedynie po przeczytaniu opinii.