Pobieranie, proszę czekać…

W obecnych czasach mamy do czynienia z coraz większą ilością przestępstw popełnianych w cyberprzestrzeni. Jednym z najbardziej uciążliwych procederów jest nielegalne pobieranie danych z sieci.

W tej sprawie występują 2 opozycyjne strony: autorów – właścicieli oraz użytkowników treści. Wydawać by się mogło, że teoretycznie powinni oni ze sobą współpracować na zasadzie prostych zasad handlu. Rzeczywistość jest zgoła zupełnie inna.

Rzućmy okiem na żądania twórców: domagają się oni zapłaty za ciężką pracę, oraz czas który poświęcili ku powstaniu nowego projektu. Niestety – ceny dyktowane przez nich osiągają czasem astronomiczną kwotę, co jest bardzo często skutkiem piractwa komputerowego. Problem dotyczy najczęściej muzyki, gier na konsole i PC oraz filmów.

W dobie internetu istnieje wiele możliwości darmowego dostępu do upragnionego produktu w nielegalnej formie, najczęściej nasz wysiłek ogranicza się do kilku kliknięć.

Strony internetowe umożliwiające bezprawne udostępnianie danych online zrobiły zawrotną karierę w ostatnich latach. Administratorzy czując ogromny popyt na multimedia ze strony internautów zaczęli tworzyć domeny z torrentami, streamem itp. na masową skalę. Serwisy takie są umiejętnie kształtowane, by teoretycznie działały zgodnie z prawem – jednocześnie będąc na celowniku organów wymiaru sprawiedliwości.

Autorzy, odczuwając coraz potężniejsze straty z tytułu nielegalnego pobierania własności intelektualnej postanowili wypowiedzieć wojnę internetowym przestępcom. Dotychczas przepisy chroniące ich dzieła regulowała Ustawa o Prawie Autorskim z dnia 4 lutego 1994., która wciąż pozostawiała ogromne pole do popisu dla piratów komputerowych. Wszystko miało się zmienić po wejściu w życie porozumienia ACTA (ang. Anti-Counterfeiting Trade Agreement), miało ono radykalnie zaostrzyć przepisy i doprowadzić do likwidacji nielegalnych stron wymienionych wyżej. Przebiegowi jego wdrażania towarzyszyły od początku ogromne kontrowersje: od domniemanych potajemnych obrad Komisji Europejskiej nad regulacjami, które miały być w nim zawarte, aż po same przepisy, które zdaniem użytkowników znacząco uderzały w zapisy zawarte w konstytucjach państw (w szczególności wolność słowa). Liczne protesty i pikiety w wielu miastach całej Europy ostatecznie doprowadziły do zaprzestania procesu legislacji umowy w krajach UE. Tam gdzie sukcesywnie doprowadzono do wejścia w życie umowy (Kanada, Stany Zjednoczone, Australia, Japonia, Maroko, Nowa Zelandia, Singapur i Korea Południowa), wielu administratorów nielegalnych witryn zostało aresztowanych i surowo osądzonych.

Podsumowując, mimo usilnych prób zwalczania tego typu przestępczości internetowej, proceder ten wciąż się rozwija. Internauci biorąc pod uwagę często zawyżane ceny oferowanych multimediów, będą niestety korzystać z nieuczciwych form pobierania danych, a ograniczające ustawy mogą tylko to postępowanie pogłębiać. Może warto pomyśleć o innych sposobach dojścia do konsensusu z klientem i spróbować obniżki cen za swoje produkty? Znakomitym przykładem jest tutaj wirtualna platforma Steam, która sezonowo wprowadza spore rabaty na oferowane gry komputerowe, czerpiąc z tego ogromne zyski. Myślę, że inni autorzy powinni zastanowić się nad podobnym podejściem do tematu – oczywiście w granicach zdrowego rozsądku.